Lili ma nowe wyrko. W końcu się zebraliśmy i sprawiliśmy jej pomarańczowe wyrko:) Już z dwa tygodnie śpi sama w swoim pokoju na "duuuu" łóżku. Nie było żadnego problemu z przeniesieniem z łóżeczka w sypialni. Dostała soją lampeczkę i muzyczkę. I zwyczajnie zaczęła tam spać. Byliśmy dość zestresowani i przejęci jak to będzie, ale nasze wspaniałe dzieciątko poradziło sobie lepiej niż my :)
Wybraliśmy rozkładaną sofę, żeby była szansa położyć się z nią. Na opowiadanie bajki czy w razie "Wu". Składa się do małych rozmiarów, a rozkłada do możliwości sapania naszą całą rodziną:)
Ważne też było przygotowanie, które pomogło. Uczyniliśmy z nowego łóżka przygodę. Lili wiedziała, że będzie miała swoje wyrko, po którym będzie mogła skakać!
Bardzo się broniliśmy przed tym, żeby nie było tak : "Musisz oddać łóżeczko siostrze!" - choć nie było łatwo, bo otoczenie niestety, często mówiło to do Lili. I pytało, czy się podzieli, odda.
Musiałam brać głęboki oddech i tłumaczyć Lili, że najważniejsze jest to, że jej łóżeczko będzie teraz wygodniejsze, pomijając kwestie oddania jej łóżeczka, które stanowi dla niej ważną prywatną przestrzeń.
Niestety musimy się pogodzić z tym, że ludzie lubią swoje 3 grosze wtrącać. Swoją drogą co komu do tego...może ja mam ochotę spać ze swoim dzieckiem do 8 roku życia.... a może i dłużej. Może kupiłam nowe łóżeczko i wcale nie trzeba się dzielić. Moja przestrzeń i wara!
W każdym razie łatwo nie było, ale się udało :) Dopełnieniem radości było oczekiwanie. Łóżko już było. Stało w pokoiku. Tylko trzeba było czekać na tatę. Chodziłyśmy, oglądałyśmy. Aż przyszedł tata. Wspólne rozpakowywanie i koc w konie! Kolejny poziom za nami :) Od rana bawi się w wyrku, a bamboszki stoją pod i czekają :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz