sobota, 23 marca 2013

Moja filozofia! Kilka słów o wychowaniu.

Ja Mama!

"nic się nie stało", "oo złapałaś zająca" " rączki do góry!"" Za mamusię, za tatusia"
te i pewnie jeszcze kilka stwierdzenia i zachowania wobec mojego dziecka doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Mam swoje zdanie na ten temat i chyba nie ma argumentu który mnie przekona. A ten, że " my tak robiliśmy i nic Wam się nie stało" nie jest żadnym argumentem.
          Bo jak "nic się nie stało" skoro właśnie potknęło się o swoje nóżki i upadło na podłogę i boli rączka! To ja się pytam jak się nic nie stało? Weź się potknij, wywróć i udawaj że się nic nie stało.  Zaraziła mnie tym moja znajoma, która mnie inspiruje w wielu kwestiach. I na to sposób jest taki, żeby stwierdzać fakt. Czyli nie "nic się nie stało", a "upadłaś, dlatego boli Cię rączka" utulić i działa. 
Z tym łapaniem zająca to, też jakaś dziwna spraw. Bo o co, niby tam chodzi. Do teraz szukam zająca z dzieciństwa. Najlepsza jest moja siora:
- o oo złapałaś króliczka? Bo mamusia nie lubi zajączka :)  - nooo własnie:)

    No ale jak już moje dziecko się krztusi i każą podnieś łapki i wala w plecy, to mam otwarty nóż w kieszeni! A co na to medycyna! Od razu przypominają mi się wykłady z kursów I pomocy! i przypowieść o Jasiu, który połknął klocka a babcia poklepała go w plecki z rączkami do góry i klocek wpadł prosto do tchawicy dzięki interwencji babci! A wystarczyło Jasia przewrócić do góry nogami. Więc nie klepiemy i nie wpychamy, przewracamy pochylamy tak żeby wypadło :) Ta zasada tyczy też dorosłych. Zawsze.

     No i klasyczne " za mamusie.." jestem zwolenniczką BLW i zgodnie z zasadą nie wmuszam w dziecko jedzenia, je tyle ile potrzebuje i tak długo ile potrzebuje. Je rękoma i wszystko jest brudne, przewraca miskę i zjada bezpośrednio ze stolika, ma makaron we włosach i jest szczęśliwa. Bronię się rękoma i nogami przed jedzeniem przed telewizorem, (wyjątki stanowią przekąski) i bronię się przed szantażem ( znów dzięki M.M - ona mi o tym opowiedział , ja doczytałam, przemyślałam i w życie wprowadziłam) Jak zjesz to dostaniesz, jak zjesz to pójdziesz, jak zjesz... nie ma takiej opcji. Zjesz i już. Nie ma szantażu. Jedzenie jest fajne. Smaczne. Nie musimy jeść za coś, za kogoś w odmierzonej ilości w określonej godzinie. Wspólny posiłek jest fajnym wydarzeniem możemy siedzieć razem i dobrze spędzać czas.  Oczywiście wymaga to od nas wiele cierpliwości ale efekty są warte poświeceń.

No to na szybko moja mała filozofia, która chciałam się podzielić. Może kogoś zainspiruje:)

2 komentarze:

  1. Boze jak ja Cie rozumie:-) JESTEM GORACO ZA:-) i nie umiem zrobic, ze bylo widac, ze to ja pisze:) jak zawsze sciskamy z Tadeuszkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) A to proste jest w okienku po "odpowiedz jako": wybierasz opcję np. Nazwa/adres URL i tam wpisujesz sobie ktoś Ty:) Pozdrawiam!

      Usuń

Copyright © 2016 kotmania.pl , Blogger