piątek, 14 czerwca 2013

Gorzkie żale tak jak obiecałam:)

Ja Matka! 

           Nie smarkam, nie kicham. Kaszle i zdycham. Gardło boli, gadać nie mogę. Ot co dostałam w prezencie po wizycie, a może i gdzieś wcześniej. Lili smarka. Glut do pasa. Jak dobrze, że kupiłam, a raczej wujo się poświęcił i pojechał kupić, matce gadżet nowy.  Do odciągania. Matka ma już trzy. Fride, bo w szkole rodzenia kazali i chwalili. Katarek bo frida się nie sprawdziła i cleanoz bo katarek się nie sprawdził :)
 Ale jego polecam szybki i skuteczny. Można działać z zaskoczenia. A co najlepsze w Askocie w promocji za trzy dyszki. Wiec się połasiłam. A co. Kto biednemu zabroni żyć na bogato nie?

A w szpitalu było tak: Oto lista. Tyle było, że wypunktowałam.

1. Nie rozumiem, po co karzą siedzieć tam matką z dzidzią 2 noce - nie wiem. Tzn. domyślam się, że NFZ oddaje wtedy szpitalowi kasę, albo wyrabiają minima za które NFZ im płaci. Tak czy siak na pewno chodzi o pieniądze. No bo jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ...

2. Nie rozumiem po kiego grzyba tyle trzymają skoro badania robią tylko jednego dnia. Tzn. Nam zrobili testy tylko jednego dnia. ( byliśmy tam w celu zdiagnozowania Lilusiowej alergii) . Nie żeby wyniki były od razu. Będą - za tydzień. Aktualnie wiemy tyle ile wiedzieliśmy. Tzn. Nasza pani doktor potwierdziła to co jej mówiliśmy:) Tutaj wspomnę jedno wydarzenie. Pani pielęgniarka powiedziała nam, że prawdopodobnie mamy rano usg brzuszka. Więc mamy zadzwonić rano i się upewnić. Zadzwoniłyśmy pani powiedziała,że tak i na czczo ma być. Więc Lilka nic nie jadła od 6 rano. A o 9 dowiedziałyśmy się, że my nie mamy mieć usg brzuszka tylko pani dzidziol z pokoju obok. Ehh te pomyłki. Lilka za to zjadła na śniadanie po takim przegłodzeniu tyle, że mi szczęka opadła.

3. Same badania nie są tak złe jak sama otoczka badań. Te biedne dzieci wyją bo trzyma się je na sztywno, ściska i działa z zaskoczenia. One przerażone niespodziewanym wyją. Oj Lilka wyła na maksa. Nie chciała się dawać badań po pobraniu krwi. Ale odbyło się to tak, że ja tylko cudem się nie poryczałam. Nawet temperatury nie dała sobie po tym zmierzyć :)

4. W szpitalu nic nie wolno. Wolno leżeć i kwiczeć.

5. W szpitalu jest taras, są drzwi na taras. Na taras wyjść nie wolno.

6. Nie wolno zapytać czy wolno. Bo nie wolno. Wyśmieją. Trzeba się domyślać.

7. W szpitalu nie wolno kocyka pościelić na podłogę. Bo nie i już. Dziecko ma się bawić, jeść, spać. Na łóżku.

8. Nie może pobawić się przy stoliku - bo nie ma stolika.

9. Nie może zjeść w krzesełku bo nie ma krzesełka.

10. Może się pobawić. Jak ma swoje zabawki. Jak nie ma to nie może.

11. Może mieć zabawki pod warunkiem, że mamusie schowa wszystko do szafki i nic nie będzie na widoku. Torba pod łóżkiem leżeć nie może.  Bo jak salowa ma wymopować brudną ścierą linoleum?

12. W szpitalu nie jest źle jak spotyka się dobrych ludzi.

13. My spotkaliśmy jedno dziwne dziecko i jedno natrętne.

14. Ale spotkałyśmy też bardzo miłe mamy i fajne dzieciaki.

15. Żarcie w szpitalu jest takie, że Lilka po nim puszczała baczki aż kołderka się unosiła!

16. W szpitalu Lili pokonała swoje bariery. Stała się odważniejsza.

17. Do szpitala jak idziesz na chwile i zdrowym to da się wytrzymać. Choć warunki są tragiczne na niektórych oddziałach. Ale za to znalazłam źródło gumowych rękawiczek. Lili miała kilka balonowych rękawiczek z buźkami kotów rzecz jasna:)

Pozdrawiamy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 kotmania.pl , Blogger