sobota, 29 czerwca 2013

Z cyklu Zjadałam Wszystkie Rozumy czyli Poradnik Młodej Mamy

Ja Doradca!

          W związku z tym, że otrzymuję sporo pytań postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, co my tam używamy. Co warto, a czego - nie warto, widziane naszym okiem.
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że sporo rzeczy zrobiłabym inaczej. Ale sporo bym też zrobiła tak samo J .
A na "dzień dobry" muszę napisać, że często słyszane:
"Nie słuchaj co mówią inne matki!"  - to nieprawda! Słuchaj! Pytaj! Analizuj! Bądź mądra! I wybieraj! Im więcej opinii poznasz tym lepiej dla Ciebie. Tylko miej na uwadze to, że każdy jest inny i każdy ma inne oczekiwania. Dlatego zanim coś postanowisz przemyśl czy Ci się przyda i czy warto.
Bo wiele rzeczy można zastąpić zamiast bez sensu wydawać pieniądze 
np. termometr do wanienki można zastąpić ręką, itp.
 Ja się napalam często i na dużo różnych gadżetów. Ale nie kupuje wszystkiego od razu - szukam, szperam, myślę i myślę i jak po jakimś czasie nadal uważam, że warto to dopiero kupuję J

Pokażę i opowiem, co sprawdziło się u nas i co proponujemy, oraz co się nie sprawdziło. Powiem Wam też co się sprawdziło, ale mogłoby być nieco lepsze.

Na wstępie zaznaczę, że nie są to teksty sponsorowane, my jesteśmy ponadto:) Same wybieramy, co chcemy i nie wiążemy się z nikim na stałe w zamian za coś. Lubimy szperać i czytać o tym, co warto, aby potem się dzielić - jak już wspomniałam J

Na wstępie coś, czego bym nie zmieniła.
Chusta do noszenia dzieci

Jaką wybraliśmy ?

Po długich poszukiwaniach i zebraniu opinii doszliśmy do wniosku, że firma NATI BABY będzie najbardziej odpowiednia. Została nam polecona z bardzo różnych niezależnych źródeł. W internecie można znaleźć cała masę chust z opisaną listą zalet. Każdy producent ma swoją względnie podobną. Zachęcam do poczytania. A dla mnie było ważne i zwracałam uwagę na:

1.    Czy jest bezpieczna dla dziecka? Ta posiada wszelkie certyfikaty ( do poczytania na stronie producenta).

2.    Materiał - wybraliśmy bawełnę,  bo CENA zwyczajnie była tańsza niż np. te z kaszmiru. No i bawełnę, to ja wiem jak prać, a taki kaszmir to przecież ja poniszczęJ  Ceny chust na rynku zaczynają się od 50 zł , a końca nie mają. NatiBaby ma podobnie - nową tkaną można kupić za 189zł , ale też za 700 zł . Używane można już w okolicach 100 zł wyrwać.

3.    Rodzaj: Wiedziałam, że chcę tkaną. Potem przekonałam się, że na pewno chciałam tkaną. Po tym jak kupiłam elastyczną. W tkanej czuje się bezpieczniej. Wybierając elastyczną niestety zrobiłam wielki błąd, większe znaczenie miała cena. I żałuje. Niby miała jakieś certyfikaty, ale nie sprawdziła się. Użyłam jej kilka razy w domu w gorące dni i parę razy na dworze, aby upewnić się, że na pewno mi nie leży. To była chusta firmy Pentelka.  Może komuś pasuje, mi niestety nie. Przy wyborze chusty trzeba zwrócić uwagę na długość chusty, jest ona dostosowana do wielkości nosiciela :)  No i oczywiście każda firma ma swoją tabele rozmiarów:) My mamy standard i wystarcza dla nas obojga.

 DLACZEGO? DLACZEGO? DLACZEGO?

Chusta - jak wszystko - ma grono zwolenników i przeciwników. Osobiście spotkałam się z bardzo różnymi reakcjami, jednak nigdy nie pozostawała obojętna. Najczęściej się uśmiechają na widok dzidziola w chuście. Ja spotkałam się nawet z tym, że jedna pani upuściła zakupy i się przeżegnała na widok naszego kangurka! I krzyknęła, że dziecku kręgosłup połamie. No cóż. Bywa i tak. Ja chustę uwielbiam. I polecam. Bo ma wiele zalet.

Po pierwsze, to co piszą producenci to w większości prawda. Uspokajają, pomagają przy kolce i  dają swobodę. Didziol ma pozycję na żabkę, wskazaną dla maluszków.Pozycja brzuszek do brzuszka zapobiega i pomaga przy wszelkich problemach brzuszkowych.
 U nas chusta działała jako usypiacz. Lili po 5 minutach w chuście zasypiała. Była to jedyna metoda po cycusiu do usypiania. Z racji tego, że Lilka z cycusia robiła sobie sypialnię, chusta była wybawieniem, gdy przyszedł czas powrotu do pracy. Szczególnie dla taty. Dzisiaj sam poleca kangurkowanie, choć początki nie były łatwe. Tato wiążąc Lilę po raz pierwszy zawiązał do połowy kieszonkę (pierwsze wiązanie chusty). Musieliśmy wrócić do tego za jakiś czas. Tato się poddał, Lili wyła. Wymiękli jednym słowem. :) Potrzebowali czasu. On, żeby się przekonać, że warto. Ona do innego zapachu i że to nie mama. Potem już uśmiechała się na widok chusty, a cała rodzina przeszła szybki kurs wiązania  i nawet ciocia ją targała.  
Zaletą są wolne ręce! A jakże, bo obiad sam się nie zrobi  i dom nie posprząta.  A z chustą możesz wszystko. Dzidziol śpi a Ty masz wolne ręce. Jak nie masz windy, a mieszkasz na 3 piętrze, to dużo lżejszy jest 4 kg dzidziol w chuście, niż dzidziol 4 kg i 15 kg wózek. Więc oszczędzasz siebie.
Bo nie oszukujmy się, nie zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże. W autobusie jest łatwiej, w tramwaju jest łatwiej. Czujesz się bardziej mobilna. I nie wkurzają samochody parkujące tak, że wózkiem się nie da przejechać.
No i czujesz tą bliskość. Maleństwo ma zapewnione poczucie bezpieczeństwa. Zaspokojona potrzebę bliskości i jest spokojniejsze.
Spacery w chuście świetnie wpływają na kondycję i powrót do formy - 4 km spacer z obciążeniem robi swoje.  
Dzięki możliwości różnych wiązań (nie da się tego zrobić w nosidełku) możemy stworzyć sobie świetne warunki do karmienia cycem publicznie, tworząc intymną przestrzeń dla wszystkich. Czasem Ci dookoła czują się zgorszeni. A w wiązaniu typu kołyska nikt nie czuje się skrępowany.

W chuście można nosić od pierwszych dni, co daje wyższość nad nosidełkami.
Wspominam o tych nosidełkach, bo spróbowaliśmy i niesmak pozostał. Raczej należymy do osób otwartych na nowości i nosidło dostaliśmy w prezencie. Nietrafionym jak się okazało. Lili wisiał w nim, nie można go było porządnie wyregulować, wpijało się w ramiona. A pozycja przodem do świata wbijała się w szyję, bo było za wysoko wycięte. Niestety nie pamiętam, jaka to była firma, bo oddaliśmy je. Jakbym już miała wybrać nosidło to Mei Tai, a ostatecznie to te na nich wzorowane NubiGo czy jakoś tak one się nazywają. No i może jakieś wielkie turystyczne w góry, ale to chyba z wypożyczalni najlepiejJ  

Chusta sprawdza się w roli hamaka! O czym informuje nas nawet producent w instrukcji :)
Na co dzień może służyć jako kocyk czy parawan na plaży.
Resztę zastosowań ogranicza tylko wyobraźniaJ

A jakie wady?

hmmm myślę ,co bym chciała, żeby było lepiej i co mi przeszkadza. Może tyle, że wymaga wprawy i nauki wiązanie. Ale to taki na siłę argument, bo przecież wszystko wymaga praktyki. Jeżeli pamięta się o podstawowych zasadach to nie jest to żaden problem (wysokość całusa w czółko, nogi żabki, plecki okrągłe, kolanka na wysokość pępka, materiał równo ułożony) to nie ma problemu:) No może to, że chusty powinny mieć pokrowce. Bo często nosiliśmy chustę w wózku w okresie Lilkowych 4-5 miesięcy, gdy nie chciała wysiedzieć w wózku do końca spaceru. Łatwiej było iść z nią w chuście i prowadzić wózek niż nieść ją na rękach i kopać wózek :)


Z praktycznych rad:
- pamiętać o ubraniu, nie za ciepło, bo dziecko grzeje się od nas
- kolory na chuście ułatwiają wiązanie, więc warto z tego korzystać
- Pieluszka pod buźką sprawia, że mniej się dzidizol poci od naszego ciała
- koszulki do chusty lepiej ubierać bez nadruków chyba, że chcemy odbić dziecku logo na policzku:)
- warto wiązać z lustrem widzimy, co i jak - z czasem już czujemy, że coś jest źle 
- zawsze trzeba się przykładać do wiązania chusty, często widując inne kangurki niedbale zawiązane i muszę się powstrzymywać od poprawienia J  

Zakochałam się w chuście od pierwszego usłyszenia, i wiedziałam, że będę nosić. Nie uczęszczałam na zajęcia nauki wiązania. W szkole rodzenia pokazali nam jak wiązać, ale na te zajęcia się spóźniliśmy (na inne tez się spóźnialiśmy hehe ale dzięki temu poznaliśmy super ludzi z którymi utrzymujemy kontakt do dziśJ oni też się spóźniali J ) i niestety nie widzieliśmy.
Przy nauce wiązania korzystałam w instrukcji oraz YouTube (oglądałam różne wiązania, napatrzyłam się, porównałam, spróbowałam). Trenowałam na miśku pluszaczku. Potem po kilka minut z Lili. Bo to nie jest tak, że zawiążesz dzidziola i świat staje się nagle piękniejszy. Musicie się oboje tego nauczyć. Tak to już z tymi dzidizolami jest, że są czystymi kartkami, którym musimy pomóc się zapisać. 
Po samodzielnym treningu poprosiłam o pomoc mojej koleżanki, mającej już doświadczenie z chustą, aby sprawdziła, czy wszystko na pewno robię dobrze. Potrzebowałam potwierdzenia, aby się upewnić, że nie szkodzę.
Przekonałam już kilka mam do chusty. Dzisiaj nie wyobrażają sobie życia bez niej i głoszą dalej dobro płynące z kangurowania :) . Więc zachęcam do spróbowania. 
Jeśli macie jakieś pytania to chętnie odpowiem z pozycji użytkownika - zwolennika. Piszcie też co o tym myślicie i czy chcecie więcej porad i na jaki temat.

A to szybki przekrój naszej historii z chustą:) 










8 komentarzy:

  1. Wspaniała chustowa historia siostro :) Ja głównie widząc Ciebie noszącą Lili wiedziałam, że też chcę! I Mati się podoba, a ja mogę pójść na zakupy do sklepów po schodach :) tylko Sokół jeszcze się boi nosić, choć przeszedł kurs...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Sokół na pewno się przekona, choć powiem Ci że dziwi mnie, że takie facetowe twardziele wymiękają przy takich zadaniach:) Słabiaki:) heheh Ale trzymamy mocno kciuki, żeby się przełamał i uwierzył we własne siły taty kangura:)

      Usuń
    2. muszę go przycisnąć ;) myślę, że wpływ miało to, że kiedy próbował ją zawiązać na kursie to mu się Mała rozpłakała i tyle było z wiązania -__-" a teraz mnie poprawia, że tu niedociągnięte mam, albo że linie mi się układają krzywo! tatusiowie...

      Usuń
    3. Koniecznie!:) A tatusie zawsze sa dobra rada:)

      Usuń
  2. My również wsadziliśmy naszego Tadzisława do chusty. Dziecko szybko zasypia. Ja nie mogłam karmić cycusiem i chusta pomogła mi się przekonać, że w inny sposób też mogę dać dziecku bliskość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Moja kumpela mówiła, że chce dać dzidizolowi dzięki chuście mnóstwo bliskości tyle, że jak przyjdzie czas to ono już będzie miało dość :) Przesyłamy buziaki!

      Usuń
  3. To ja też się wypowiem, choć obawiam się, że wzbudzę kontrowersje moim odmiennym zdaniem. Dostałam chustę od koleżanki i zupełnie się nie sprawdziła. Michalinka należała do dzieci, które wolały leżeć w wózku, na matce edukacyjnej czy w leżaczku. Trzymanie jej na rękach dłużej niż pół godzinny wywoływało wielki sprzeciw z jej strony. I o zgrozo...do tej pory jej zostało zamiłowanie do niezależności, zarówno przestrzenno-ruchowej jak i światopoglądowej. A poza tym jestem chyba jedyną osobą, którą od chusty bolał kręgosłup.
    Buziaki dla Lili i Tadzisława:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz prawo mieć odmienne zdanie, i całkowicie je szanuje. Lilka również uwielbiała matę i leżaczek, zresztą do tej pory korzysta z bujaczka, choć teraz w inny sposób. Jednak bez chusty i jej różnorodnego zastosowania byłoby mi trudniej. Fajnie, że spróbowałaś, i że masz swoje zdanie. Wiele osób boi się chust i naiwnie twierdzi, że nosidło za 40zł jest bezpieczniejsze i lepsze.Więc tym bardziej szanuje Twój pogląd, za to, że wybrałaś to co dla Was było najlepsze. Bo przecież o to w tym chodzi.
      Ja nie zamieniłabym chusty na nic innego. A w okresach buntu 4-5 miesięcznego bobasa i protestów, co do leżenia w wózku na spacerze, to niesienie bobasa przez 40 minut do domu na rękach było dopiero koszmarem i bolał kręgosłup i ręce.I wyklinałam na czym świat stoi za to, że zapomniałam pod wózek wrzucić chusty. A kręgosłup raczej nie powinien boleć, jak chusta jest dobrze związana. Chyba że go przeforsujesz, mnie po 3h spaceru po wsi też zaczynał boleć ( jak Lilka ważyła już np 7 kg). Ale przy godzinnych seansach nie odczuwałam żadnych dolegliwości. Widać jest to kwestia indywidualna. Buziaki dla Michalinki!

      Usuń

Copyright © 2016 kotmania.pl , Blogger