Wesoło jest. Nie powiem, że nie.
TAKA SYTUACJA
Zbieramy sie na spacer. Zaczęliśmy jakieś 40 minut wcześniej. Znosimy dwa wózki, śmieci - bo sie nazbierało . W końcu dzieci. Tola wyje więc dokarmiam na chodniku przed domem. Tato wyrzuca śmieci. Lili pcha swój wózek z koniem. Konia tez trzeba było znieść:)
Niestety zaczyna padać. Wracamy. Falstart.
Po deszczu próbujemy raz jeszcze.
Wózki już są na dole. Więc tylko dzieci. Pestka.
Jakieś 10-15 minut drogi do celu mamy.
Dochodzimy do parku. To jest jakieś 4 minuty od domu. Tola znów sie domaga. Wiec karmimy.
Na ławce wygodnie. Lili lata po parku. Tam idzie pod drzewko i niestety nie udaje sie ściągnąć portek na czas. Wszystko mokre. Oczywiście mamy wszystko w razie "WU", tylko nie zmianę ciuchów i butów dla Lili...przecież mamy 15 minut drogi!
Tata leci szybko do domu. Tola się w końcu najada. Lili czeka. Wraca tato i idziemy do celu. Okazuje się, że go nie znajdujemy:)
I tak to nasza wyprawa do celu z przeszkodami, bez dotarcia do celu przebiegła.
Za to dzieci przewietrzone:)
Lili odkryła w sobie pasje fotografowania.
A oto jej dzieła:
zdolniusia ;)
OdpowiedzUsuń