środa, 10 grudnia 2014

Kocham Cię tak samo cały czas!

JaMama!

    Kiedy miała przyjść na świat Tola  największym dla mnie zmartwieniem było to, czy poradzę sobie z miłością do dwójki dzieci. Niezwykła więź między mną, a Lili opóźniała decyzję o rodzeństwie dla niej. Tak bardzo bałam się, że to wszystko się zepsuje, że zrobię jej krzywdę czy też zaniedbam. Wiem, że nie mnie jednej takie uczucie towarzyszyło. Rozmawiając z innymi mamami dochodzę do wniosku, że to normalne rozterki i wątpliwości.  Bo skoro dwa - to trzeba dzielić na pół, po równo. Dzielić czas, uwagę, troskę. Wszystko na pół.

Ależ to było złe myślenie. Przecież kocha się je zupełnie inaczej. Nic poza odrobiną mojego czasu, Lili nie ubyło. Co wydaje się być dobre. Nawiązuje relację z innymi, staje się bardziej samodzielna i częściej liczy na pomoc taty.

 Kocha się je zupełnie inaczej, bo to dwie różne osoby. My też inaczej kochamy mamę, tatę, siostrę i partnera. I nikt tej miłości przecież nie wartościuje , że któraś lepsza, silniejsza.  Pierwsza miłość i kolejna pierwsza jest tak samo wyjątkowa i piękna. Tak też jest z miłością do dziecka pierwszego, drugiego , trzeciego i kolejnego.  Podobno najzdrowiej mieć trójkę, nie ma wtedy tego poczucia, że musi być na pół, bo tak najsprawiedliwiej. Dzieli się wtedy, na 0,3333 czyli idealnie po równo. Każdy ma tyle, ile jest w stanie przyjąć z tego twojego  100% które dajesz.

Jednak „ale” zawsze jakieś musi być. Bo więź sama się nie zaciśnie, ta już zaczęta, a nowa się sama nie zacznie.  Bo rodzicielstwo to bardzo trudna sztuka, takie drążenie kroplą skały. Szereg wyrzeczeń i poświęceń.  To bycie doskonałym strategiem, bycie zawsze dwa kroki przed. I posiadanie świadomość o konsekwencji każdego czynu. Żeby to wszystko działało trzeba podzielić czas . Na taki dla każdego z osobna, dla rodziny, jako całości, dla siebie, dla partnera.

I jak to zrobić…rozwiązanie jest proste. Bądź na 100% , w całości. Jeżeli jedno dziecko śpi baw się z drugim. Baw się całą sobą. Nie tak, po trochę. Trochę gary,  trochę telefon, fotka na fejsa, jednym okiem patrzysz i tylko „tak, tak” dziecku odpowiadasz. Tak więzi nie zbudujesz. A poświęcenie 20 minut dziecku, takiego tylko dla niego z pełnym zaangażowaniem, da mu więcej, niż dwie godziny „niby zabawy”, gdzie jesteś, a naprawdę Cię nie ma.

Ja mam z kolei problem z czasem dla siebie, co prawda wychodzę z domu, sama.  Choć raz w tygodniu, to ten czas dla siebie w domu, jakoś nigdy nie jest dla mnie nawet na 80%, ale pracuje nad tymJ Bo wiem, że jak o to nie zadbam to „ z mej głowy wyjdą najczarniejsze demony jakie tam mieszkają” cytując moją wspaniałą M.

W książce „Rodzicielstwo przez zabawę „ przytoczona jest sytuacja, w której, mama aby umocnić dzieci w przekonaniu, że kocha je najbardziej i żadnego nie zaniedbuje, wymyśliła zabawę w której napełnia dzieci swoją miłością do „pełna” tuląc, tak aby starczyło im na cały dzień. I My też z tego korzystamy. Do tego dołożyliśmy sobie pieśń : „ Kocham Cię tak samo cały czas!” I to działa. Jeśli boicie się drugiego dziecka, w przekonaniu, że skrzywdzicie to pierwsze, to niepotrzebnie. Posiadanie rodzeństwa da mu więcej, niż Twój strach przed utratą relacji. Nie ma, czego się bać! J



A na koniec:
Jak to jest być podwójną mama, i jak sobie radzę pytacie. Dobrze. Ale wiecie najlepiej jest, gdy worek codzienności niesie się z partnerem. Nic wtedy nie wypada, nie jest za ciężkie. Tylko takie akurat.

źródło


  

4 komentarze:

  1. Ano, fakt- "Posiadanie rodzeństwa da mu więcej, niż Twój strach przed utratą relacji"
    Demony jak najbardziej wołają o uważność...
    "najlepiej jest, gdy worek codzienności niesie się z partnerem. Nic wtedy nie wypada, nie jest za ciężkie. Tylko takie akurat." - cóż, też prawda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo to nic innego jak nasza codzienność :) dzięki Magdula za wspieranie i rozpowszechnianie moich przemyśleń :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W samo sedno, jak zwykle :) Masz dar znajdowania meritum problemów, przedstawiania trudnych spraw tak, że wszystko wydaje się oczywiste - bezcenne! Czytając uderzyła mnie myśl, że u nas "na pół" było od samego początku, że żadna z dziewczyn nie poznała innej sytuacji... Kiedy po porodzie byłam jeszcze nie do końca w formie (mówiąc łagodnie), położne proponowały, żebym brała do siebie po jednym dziecku z oddziału wcześniaków, a drugie zostawiała im pod opiekę. Choć było mi cholernie ciężko, nigdy nie potrafiłam zdecydować, od której zacząć. Nigdy nie skorzystałam z "taryfy ulgowej". Takie piękne proste zdanie krąży mi po głowie, kiedy czytam o Twoich rozterkach, kiedy przypomnę sobie swoje - wtedy na oddziale: Miłość, to jedyna rzecz, której tym więcej przybywa, im bardziej się ją dzieli. Amen ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 kotmania.pl , Blogger