piątek, 27 czerwca 2014

Nasze królewny:)

Nasze królewny:)

T O L A & L I L


Dziękujemy Ciocia Koralina!
Jeśli ktoś ma chęć na super sesje to koniecznie piszcie! 
Szybko, sprawnie i profesjonalnie :) 
A efekt powalający, sami zobaczcie! 
















czwartek, 26 czerwca 2014

Ludzie to wilki.

Ludzie to wilki.


 JaMama!

Staram się nie poddawać złym myślą. Odganiam je szybko jak tylko zjawiają się na horyzoncie. Macham mocno żeby poszły precz. Bo wiem, ze jak psychika mi siądzie to wszystko leży. Jako doświadczona mama wiem, że stan psychiczny, wpływa na moje dzieci. A ja chcę mieć szczęśliwe dzieci. Więc szukam szczęścia we wszystkim, czym się da. Przetrwałam dziadkoland. Choć nie było łatwo. Wiszenie nad nami, gdy płacze Tola nie ułatwia sprawy.

A gdy tylko pojawia się słowo brzuszek, to muszę natychmiast spożyć kolejna dawkę melisy. Nie znoszę słowa KOLKA! Bo jak moje dziecko zapłacze 3 razy, to nie ma kolki pokarmowej…zwyczajnie mówić nie potrafi. Może ciśnie ją skarpeta, albo chce się potulić. Ale nie! Ja się nie znam. Boli ją na BANK brzuszek! Bo kolki ma!

Zapłacze – to noś! Przecież płaczące dzieci się nosi! Albo buja w wózku ! O tak! Najlepiej żeby łeb odskakiwał na pół metra. Bo się uspokaja! No ba! Jak się zapowietrzy to nawet na chwilę cisza jest. A to, że co 2-3 h tulimy się przy cycusiu i noszę w chuście. ( do chusty już się przyzwyczaili)  To nie ważne. Noś na rękach! Przecież tak trzeba.

A starsza? Koniecznie musi mieć wszystko. WSZYSTKO, co wymyśli. Bo przecież trzeba rozpieszczać. A prezentami zastąpić czas i miłość. Bo nie wiem co…przyznaję, że dużo może. Ale z umiarem.  Bo mam świadomość, że nie chcę wychować egoisty i próżniaka.  Bo starszak to nie bezmyślne dziecko. Tylko człowiek. I tak ją traktujemy.  Od maleńkości i uważam, że jest to dobre.

Nie oszalałam po tym. Brałam głęboki oddech i dużo melisy. Ale przysłaniło mi to dobre momenty, które przecież też są . I dochodzę do wniosku, że najlepiej czuje się w naszym świecie.

  Może jestem dziwna, może są we mnie hormony.  Ale ciężko znoszę pewne sytuacje. Szczególnie te, które w podświadomości chcą mi zasiać ziarenko. Które mówi, ze może jednak moje metody są do bani…a ja nie wystarczająco dobrą matką jestem. I właśnie te myśli przeganiam. Najmocniej. 

Bo przecież nikt! NIKT nie będzie lepszą mamą swoich dzieci!  Jak ja czy TY! Więc nie pozwalam sobie na to! I Ty też młoda Mamo, na to nie pozwól!  Jesteś najwspanialsza ! Jak nikt Ci tego dzisiaj nie powiedział, to mówię Ci to ja! Jesteś wystarczająco dobrą mamą! Bo te idealne nie istnieją. 

Zapewne nie słyszysz tego za często.  Częściej usłyszysz, że w sumie miesiąc po porodzie wciąż masz spory brzuch, niezrobione paznokcie, no i oko niepomalowane. I ze zdziwienie pytają „ Zmęczona jesteś?” No nie leżysz i pachniesz. Przecież jak dobrze pójdzie masz trzy godziny nieprzerwanego snu. Nie wystarcza Ci? I na serio nie przeszkadza Ci ufajdane ubranie? A fe! A Ty właśnie ostatnią czystą koszulkę ubrałaś…bo nie masz, kiedy wstawić prania… Ludzie to wilki.

 I w duchu dziękuję, że mam możliwość kształtować swoje dzieci po mojemu. Tak długo jak się da, zanim społeczeństwo zacznie mieć na nie większy wpływ…

Przetrwałam to, choć łatwo nie było.  Pewnie złamie się niebawem. Bo kryzys w końcu przyjdzie. I wyć będziemy we trzy. Albo wybuchnę gdzieś niespodziewanie. Bo w końcu ludźmi jesteśmy.
„A  kto nigdy nie był człowiekiem, ten nie wie jak to jest”J


I oceniać lubimy...oj bardzo...


p.s Znów przypaliłam ziemniaki! Fuch yeaa! ;)Taka anarchia :) 


wtorek, 24 czerwca 2014

Tekst dnia!

Ja Mama!

Lili dlaczego malujesz nogi cienkopisem?
- BO MOGĘ!

No w sumie nikt jej nie zabrania :)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Dajcie mi jeszcze dwa. Jak bedzie cztery to powiem, że przy dwójce się odpoczywa:)

Dajcie mi jeszcze dwa. Jak bedzie cztery to powiem, że przy dwójce się odpoczywa:)
JaMatka!


Wesoło jest. Nie powiem, że nie. 
TAKA SYTUACJA
Zbieramy sie na spacer. Zaczęliśmy jakieś 40 minut wcześniej. Znosimy dwa wózki, śmieci - bo sie nazbierało . W końcu dzieci. Tola wyje więc dokarmiam na chodniku przed domem. Tato wyrzuca śmieci. Lili pcha swój wózek z koniem. Konia tez trzeba było znieść:)
Niestety zaczyna padać. Wracamy. Falstart.
Po deszczu próbujemy raz jeszcze. 
Wózki już są na dole. Więc tylko dzieci. Pestka.
Jakieś 10-15 minut drogi do celu mamy. 
Dochodzimy do parku. To jest jakieś 4 minuty od domu. Tola znów sie domaga. Wiec karmimy.
 Na ławce wygodnie. Lili lata po parku. Tam idzie pod drzewko i  niestety nie udaje sie ściągnąć portek na czas. Wszystko mokre. Oczywiście mamy wszystko w razie "WU", tylko nie zmianę ciuchów i butów dla Lili...przecież mamy 15 minut drogi!
Tata leci szybko do domu. Tola się w końcu najada. Lili czeka. Wraca tato i idziemy do celu. Okazuje się, że go nie znajdujemy:) 
I tak to nasza wyprawa do celu z przeszkodami, bez dotarcia do celu przebiegła.
Za to dzieci przewietrzone:)  




Lili odkryła w sobie pasje fotografowania. 
A oto jej dzieła:


Copyright © 2016 kotmania.pl , Blogger