Ja prawdę CI powiem!
Tekst był pisany na konkurs. Konkursu nie wygrałam, trudno się mówi i skacze się z mostu:) Nie no, nie. Przecież nie wygrana jest najważniejsza. Ta! Na pewno. Już nie odwiedzę strony z konkursem! Jak nie wygrałam niech spada! A co :) No baby takie właśnie są. Że tu ti ti ti nic nie szkodzi, "och nie" na prawdę, trzepią rzęsami, łypią oczami a w duchy myślą : zgiń, przepadnij. Mhm tak właśnie jest!
Ja żona!Ja matka!Ja pasjonatka!
ŻyRaFA-FAFAFAFA
- Ty to masz świra na punkcie żyraf, nie?
- Nie... no co Ty?! Po czym wnosisz?
- Po tym, że jest ich tu chyba z milion!
- Eee... milion nie - zaledwie 34
- Hej! Jest konkurs
na szafie Tosi, trzeba opisać jakąś ulubiona zabawkę Lili i tak sobie myślę,
którą? Macie jakiś pomysł?
- No jak to?! To może być coś innego niż Żyrafa-FAFAFAFA?!
Spojrzałam na Nią, ubraną z góry
do dołu w różowo- żyrafowe wdzianko. Łapką dopycha pyszczek żyrafy, cały już
wymemłany i zaśliniony...No tak - odpowiedz jest jasna: Żyrafa-FAFAFAFA!
©
Tak - mam żyrafowy fetysz! Mieszkają z nami
pluszowe, drewniane, metalowe, malowane, a jedna jest nawet w przebraniu-
kiedyś w prezencie przybyła, a że żyrafy w cętki nie było, a była tylko taka w
paski, to zamieszkała z nami również zebra. Gdy tylko okazało się, że maleńka
Lili zadomowiła się w moim brzuszku już było jasne- albo żyrafę pokocha, albo
znienawidzi. W żyrafy ma wszystko :) Póki co wydaje się być nimi zachwycona: ta
na krzesełku dokarmiana jest regularnie przy każdym posiłku. A ja się tylko
zastanawiam jak wytłumaczyć Lili, że krzesełkowa żyrafa nie lubi jeść
marchewki:)
©
Zawsze też
podziwiałam ludzi z pasją i z hobby, bo nigdy sama nie umiałam sobie go
znaleźć. Po prostu mam słomiany zapał do wszystkiego, a zapalony ogień wypala
się tak szybko jak zapłonął. Ale gdy na to wszystko spojrzę z oddali, to
uświadamiam sobie, że może wcale tak nie jest. W końcu od 10 lat ten sam
mężczyzna u boku i wciąż te same żyrafy :) Chyba jednak łączy nas coś więcej i
uświadomiłam sobie, że ja też mam to, czego tak długo szukałam - mam swoja
pasję: Jego, Ją i żyrafy. Więc jakby być mogło, że Lili nie ukochałaby tej
żyrafowej części rodziny.
I jeszcze kilka słów o Niej - tej
Największej Pasji:)
Zanim zaśnie najpierw sto razy wstanie na
nóżki, wielkimi oczami łypnie na mnie i powie : "mmamama" tak
nieporadnie i czule jak tylko ona potrafi. A potem klapnie radośnie na pupę
wydając przy tym radosne ochy i achy. Usypianie Lilianki nie należy do
najłatwiejszych – najtrudniej jest się do niej nie uśmiechnąć. Bo ma tą
niebywałą zdolność, że już się wydaje że śpi - oczka śpią, rączki śpią, nóżki
śpią, usteczka nie do końca, zaś oczka się rozbudzają lekko i posyła
najpiękniejszy uśmiech świata z jednym dołeczkiem (i okazuje się, że policzki
też udawały, że śpią a naprawdę czuwały). Ty jednak musisz być twarda i choć
całą duszą się uśmiechasz, to nie możesz jej tego pokazać, bo jak tylko to
spostrzeże, to nie ma mowy o spaniu. Wyjmie za to z kieszeni masę energii do
zabawy, choć wydawało się moment temu, że kieszeń z energia ma całkowicie
pustą. A jednak...
Ale kiedy już
zaśnie - bo w końcu to nastąpi - uwielbiam wtulać się w nią, zanim powędruje do
swojego łóżeczka. Uwielbiam jej zapach. Dla mnie Pachnie jak marzenie. Jeżeli
marzenia w ogóle mogą mieć zapach to dla mnie pachną one oliwkowym dzidziusiem
- Nią. Kiedy tylko zamknę oczy i poczuje jej zapach - tą cudowna woń - wiem, że
wszystko będzie dobrze i ogarnia mnie ogromny spokój. Nie wiem nawet jak to
opisać - to takie coś, co ściska Ci brzuszek, wyciska łezki i zalewa rumieńcem
- to taki zapach spełnienia marzeń. I mówię to Jemu: „chodź powąchaj i
pamiętaj-: tak właśnie pachnie marzenie”. A On przychodzi całuje w czółko i ją
- i mnie. A na to wszystko zerka drewniana żyrafa - bo przecież u nas wszędzie
ich pełno.