czwartek, 31 stycznia 2013

Dzień pierwszy

JaMama!
Musisz być cierpliwa. Masz jasny cel.
Samodzielne zasypianie w łóżeczku.
Czas operacyjny: ok. 50 min
Ilość zwątpień: ogromna
Ale nie poddam się! Z każdym dniem będzie łatwiej!

Szczęście Kupa Szczęścia

Ja Córka Matka!
Moja mam by powiedział : TO NA SZCZĘŚCIE
A ja mówię, że Kupa - owszem, ale psia
i nie na szczęście a na butach moich i Lilusi
Tak się skończył nasz spacer:)


środa, 30 stycznia 2013

No i stało się!

JaKuraDomowa!
- zobacz! zobacz! zobacz!
- co tam masz?
- piękna nie? ładna, jakie ma nózki i zobacz jakie ma wymiary, a jakie porycie, a waga a jaka stabilna! zobacz, zobacz!
- nooo
- ku...a!
- co?
- własnie sobie uświadomiłam, że jaram się deską do prasowania! żle ze mną!

Ona się tak pięknie dziwi i cała taka jest zdziwiona!

JaKonsumentka!
Musze się podzielić z Wami sowimi ostatnimi doświadczeniami. Ja zawsze z mordą, bo wydawało mi się, że jak wszyscy tak robią to czemu ja mam być inna. I często z machającą ręką " a dobra" - bo nie chce mi się ścierać.Postanowiłam zmienić oblicze. Albo to macierzyństwo zmieniło moje oblicze...hmm nie wiem. W każdym razie, zbieram ostatnio bardzo pozytywne doświadczenia jako konsument. Zgłaszając skargi a raczej zapytania u sprzedawców otrzymuje ostatnio adresy mailowe do "kogoś wyżej" i pisze tam "wyżej" ale tak po ludzku, bez pretensji, żali i oczekiwań. Na sucho a czasem z humorem przedstawiam sytuację. I wiecie, że to działa! Nie trzeba być wrednym, aby załatwić cokolwiek. Zdziwiło mnie to - bo przecież ten świat biegnie, warczy, gryzie a tu proszę. Jak nie tupiesz to nikt nie ucieka, nikt się nie boi. Dobrze mi z tym:)
No a teraz pędzę odebrać swoje - co tam chciałam - bo takie dostanę - żeby "tak sympatycznej klientki nie stracić:) " Miło nie?

środa, 23 stycznia 2013

Cały on!

Żeby to poczuć musicie wiedzieć, że mieszkanie jest na 3 pietrze bez windy. Jest tam 98 schodów o wysokości 42 cm...żartuje nie wiem ile ich naprawdę jest - na pewno za dużo :) A i wiecie,że matki są szurnięte, że robią 20 kg zakupów i dygają je razem z bobasem w swoich super wypasionych wielofunkcyjnych wózkach ważących kolejne 100 kg?  A wiecie, że to ja właśnie tą szurniętą matka jestem.
No ale żeby nie było, że ja sama - wszystko sama w weekend mówię do męża swego następująco:

Ja żona!On mąż! 
-mężu! mężu ! Dziecko gotowe na spacer!
( wpakowałam w najlżejsza spacerówkę jaka mamy także lajcik jest może max 20 kg RAZEM!!! z dzieckiem)
- noo iii?
-no chodź mi pomóż!
Idzie, idzie ...idzie. Mój mąż wolno chodzi. Przylazł i mówi:
- no to z której strony łapiesz?
- co?!
- co ? co?!
- no z której strony wózek łapiesz?
- no chyba sobie jaja robisz?!
- to ja mam sam?!



poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nic się nie zmieniło - czasem nawet jest gorzej:)

Ja synowa! 
- Je już coś poza cycusiem?
- mhm dostaje banana
Kilka dni później
- a jak jej dajecie tego banana to odcinacie czarna końcówkę?
- nie k...! Dajemy jej całego, ze skórką nawet!

I tak to własnie jest:)

No i właśnie!

Ja córka! Ja matka!
- chyba pozbawiłam swoje dziecko radości i majątku w przyszłości.  Omiotłam je zmiotką z okruszków!

- podnieś nogi!
- po co!?
-podnieś! bo Cię obmiotę!
- no to obmieć!
- córko nie igraj z losem, ja Cie obmiotę a Ty w przyszłości majątek i radość życia stracisz!
- oj mamo , mamo! No ale dobra nie kuśmy losu:)

i co ja narobiłam! :)

Obiektywnie rzecz ujmując:)

Opowiadam historię z wózkiem dobremu kumplowi. Ja z emocjami, że On mąż! taki i owaki, i że ten wózek taki ciężki, a ja codziennie strudzona  tak targam go po tych schodach  , że ich tam milion jest a ja zmęczona, i to takie straszne i niewdzięczne jest. Na co on, na te wszystkie me, żale:
- No ale co ? nie mogłaś mu pomóc?

- no właśnie nie- nie umiałam zdecydować z której strony nieść ten wózek ;)





I znowu zamieszanie na chacie:)

Ja żona!
- żono, Żono! Możesz na chwile?
- nie teraz, za 3 minuty!
za 3 minuty
- jestem! co Ci tam pomóc?
- nie teraz, teraz za 3 minuty...
I tak wyginęły mamuty:)

sobota, 19 stycznia 2013

ehhh i znów się wzruszyłam:)


Ja prawdę CI powiem!
Tekst był pisany na konkurs. Konkursu nie wygrałam, trudno się mówi i skacze się z mostu:) Nie no, nie. Przecież nie wygrana jest najważniejsza. Ta! Na pewno. Już nie odwiedzę strony z konkursem! Jak nie wygrałam niech spada! A co :) No baby takie właśnie są. Że tu ti ti ti nic nie szkodzi, "och nie" na prawdę, trzepią rzęsami, łypią oczami a w duchy myślą : zgiń, przepadnij. Mhm tak właśnie jest! 

Ja żona!Ja matka!Ja pasjonatka!

ŻyRaFA-FAFAFAFA
- Ty to masz świra na punkcie żyraf, nie?
- Nie... no co Ty?! Po czym wnosisz?
- Po tym, że jest ich tu chyba z milion!
- Eee... milion nie - zaledwie 34
- Hej!  Jest konkurs na szafie Tosi, trzeba opisać jakąś ulubiona zabawkę Lili i tak sobie myślę, którą? Macie jakiś pomysł?
- No jak to?! To może być coś innego niż Żyrafa-FAFAFAFA?!
                Spojrzałam na Nią, ubraną z góry do dołu w różowo- żyrafowe wdzianko. Łapką dopycha pyszczek żyrafy, cały już wymemłany i zaśliniony...No tak - odpowiedz jest jasna: Żyrafa-FAFAFAFA!
©
 Tak - mam żyrafowy fetysz! Mieszkają z nami pluszowe, drewniane, metalowe, malowane, a jedna jest nawet w przebraniu- kiedyś w prezencie przybyła, a że żyrafy w cętki nie było, a była tylko taka w paski, to zamieszkała z nami również zebra. Gdy tylko okazało się, że maleńka Lili zadomowiła się w moim brzuszku już było jasne- albo żyrafę pokocha, albo znienawidzi. W żyrafy ma wszystko :) Póki co wydaje się być nimi zachwycona: ta na krzesełku dokarmiana jest regularnie przy każdym posiłku. A ja się tylko zastanawiam jak wytłumaczyć Lili, że krzesełkowa żyrafa nie lubi jeść marchewki:)
©
Zawsze też podziwiałam ludzi z pasją i z hobby, bo nigdy sama nie umiałam sobie go znaleźć. Po prostu mam słomiany zapał do wszystkiego, a zapalony ogień wypala się tak szybko jak zapłonął. Ale gdy na to wszystko spojrzę z oddali, to uświadamiam sobie, że może wcale tak nie jest. W końcu od 10 lat ten sam mężczyzna u boku i wciąż te same żyrafy :) Chyba jednak łączy nas coś więcej i uświadomiłam sobie, że ja też mam to, czego tak długo szukałam - mam swoja pasję: Jego, Ją i żyrafy. Więc jakby być mogło, że Lili nie ukochałaby tej żyrafowej części rodziny.
I jeszcze kilka słów o Niej - tej Największej Pasji:)
Zanim zaśnie najpierw sto razy wstanie na nóżki, wielkimi oczami łypnie na mnie i powie : "mmamama" tak nieporadnie i czule jak tylko ona potrafi. A potem klapnie radośnie na pupę wydając przy tym radosne ochy i achy. Usypianie Lilianki nie należy do najłatwiejszych – najtrudniej jest się do niej nie uśmiechnąć. Bo ma tą niebywałą zdolność, że już się wydaje że śpi - oczka śpią, rączki śpią, nóżki śpią, usteczka nie do końca, zaś oczka się rozbudzają lekko i posyła najpiękniejszy uśmiech świata z jednym dołeczkiem (i okazuje się, że policzki też udawały, że śpią a naprawdę czuwały). Ty jednak musisz być twarda i choć całą duszą się uśmiechasz, to nie możesz jej tego pokazać, bo jak tylko to spostrzeże, to nie ma mowy o spaniu. Wyjmie za to z kieszeni masę energii do zabawy, choć wydawało się moment temu, że kieszeń z energia ma całkowicie pustą. A jednak...           
Ale kiedy już zaśnie - bo w końcu to nastąpi - uwielbiam wtulać się w nią, zanim powędruje do swojego łóżeczka. Uwielbiam jej zapach. Dla mnie Pachnie jak marzenie. Jeżeli marzenia w ogóle mogą mieć zapach to dla mnie pachną one oliwkowym dzidziusiem - Nią. Kiedy tylko zamknę oczy i poczuje jej zapach - tą cudowna woń - wiem, że wszystko będzie dobrze i ogarnia mnie ogromny spokój. Nie wiem nawet jak to opisać - to takie coś, co ściska Ci brzuszek, wyciska łezki i zalewa rumieńcem - to taki zapach spełnienia marzeń. I mówię to Jemu: „chodź powąchaj i pamiętaj-: tak właśnie pachnie marzenie”. A On przychodzi całuje w czółko i ją - i mnie. A na to wszystko zerka drewniana żyrafa - bo przecież u nas wszędzie ich pełno.

czwartek, 17 stycznia 2013

Gruba dupa!

Ja kobieta!
- wiesz co?
-co?
- jak jem te chipsy to się czuje taka tłusta, taka objedzona, taka wielka, taka wiesz...taka z grubą dupą!
- to nie jedz! jedz coś innego, może jogurt?
- A no widzisz, bo jak ja jem jogurt, jeden , dwa a czasem nawet trzy to czuje że ...nadal jestem głodna!

Dobra rada!

Ja matka! 
Cioć, wujków  babć, dziadków DOBRA RADA! na każdym rogu od groma. Na wszystko radę mają. Jak jeść, jak spać, jak nie jeść, jak nie spać. Zrób to, zrób tak i sraty taty! Ja taka nie będę  W życiu! mmmyyy nieee! o na pewno nie!
- Moja znajoma rodzi za 2 miesiące , robi wyprawkę. Jakieś rady?
- nie! nie! niech kupuje to co jej się podoba, żeby miała z tego przyjemność. A i niech kupi sobie poduszkę, a i niech nie kupuje profilowanej wanienki, a i niech sprawdzi budę od wózka, a no i bobotki koniecznie, a gdzie rodzi bo plan porodu....a niech a niech
a niech to szlag! Miałam nie być dobra rada!
wrrrr:) znów się nie udało.

środa, 16 stycznia 2013

Jestem! Tak jakby mnie nie było:)

Jestem, ale będę udawać, że nigdy nie miałam tej przerwy. Zgoda?
Zanim doczekam się nastroju powiązanego z dystansem do świata to mi 100 lat stuknie. Bo z tym dystansem to jest tak, że on czasem jest, czasem bywa. A czasem jest foch:)

JaJakoJa!

Dobra rada na dziś:
 przy zgrywaniu zdjęć z aparatu, warto sprawdzić czy oba końce kabla są podłączone, zanim stwierdzisz awarie sprzętu:)
ott cała ja! zepsute? nie! tylko nie działa:)

cześć Wam w nowym roku:)

Copyright © 2016 kotmania.pl , Blogger